Zabrakło kilku sekund.

Zabrakło kilku sekund.

Dosłownie, ostatnia akcja meczu i 3pkt przechodzą nam koło nosa...ale po kolei.


 

MTS Sokołów - THC Czarni Wrotnów (0:1) 2:2

bramki dla nas: Marek Leśko, Robert Księżak.

skromny skład na to spotkanie: Robert Księżak(capt.), Krzysztof Mielańczuk, Karol Mieczkowski, Bartosz Mróz, Mariusz Murasicki, Marek Leśko, Paweł Skibniewski(br).

Jeżeli przeliczyliście liczebność składu na mecz zastanawiacie się pewnie, że kogoś ominąłem.

Niestety nic z tych rzeczy. Tej pięknej słonecznej, upalnej niedzieli mieliśmy zagrać w siedmiu przeciwko silnemu przeciwnikowi. Gdzie słowo „siedmiu” jest lekkim nadużyciem: Łysy przyszedł na to spotkanie tylko listę podpisać (mimo, że ręce się mu jeszcze trzęsły), a tu nie dość, że miał grać, to jeszcze całe spotkanie. Nie będę przytaczał słów jakimi skomentował taki obrót sprawy ;]


 

Żar lał się z nieba, ciężko grało się w tych warunkach to i tępo gry jednej i drugiej drużyny porywające nie było. Jedna i druga ekipa miała swoje sytuacje, Kołodziej ostemplował słupek, Łysy poprzeczkę. A bramkę zdobyli goście w końcówce pierwszej połowy po zamieszaniu w polu karnym.

Przed gwizdkiem na drugą połowę Kucharz zachęcił nas do walki: „gdybym był u buka postawił bym, że wygramy 2, nie, nie 3:1”. No i chyba taka przemowa motywacyjna zadziałała na zmęczonych zawodników MTSu. Jak odnotowali zgromadzeni kibice w 7 minucie drugiej połowy Zwierzu wystawił piłkę Łysemu (temu samemu co przyszedł tylko „obecność zaliczyć” w tym meczu), ten sprzed linii pola karnego lewą nogą tuż przy prawym słupku bramki Czarnych. Zaraz pojawiły się głosy, że sieknął z „czuba”, ale sam zainteresowany szybko zdementował te insynuacje twierdząc: „z czuba to ja tylko prawą umiem”.

Był to okres bardzo dobrej gry naszej ekipy. Dobrej gry i słabej skuteczności – bolączka ostatnich meczów i w tym meczu dawała o sobie dobitnie znać. W 20 minucie drugiej części gry Mrozik, harujący w tym meczu co najmniej za dwóch wypatrzył na 5 metrze Kucharza – mocne podanie – Kucharz dokłada nogę i wychodzimy na prowadzenie 2:1! Ostatnie 10 minut meczu to jak pokuta za nie wiadomo jakie grzechy, MTSiacy ledwo już człapali po boisku, zaczęło się wybijanie „aby dalej” w czym przodował Łysy, biegać nie biegał ale najważniejsze, że jeszcze stał. Czarni zyskali optyczną przewagę, MTS ograniczał się do kontr tzw. „laga na Zwierza” (Jarek ze Skrzeszewa dobrze wie o co kaman;] ).

Dla zawodników MTSu nie tylko aura nie miała litości, sędzie też dotrzymywał w tym kroku pogodzie, doliczył aż 3 minuty. Odliczaliśmy już sekundy do końcowego gwizdka, przejęcie piłki przez Czarnych i strzał (można powiedzieć że) rozpaczy – wpadła, była to 2minuta i 56 sekunda doliczonego czasu gry.


 

Zasłużyliśmy na 3 pkt, ale piłka nożna jest jaka jest. Z ciężkim sercem przyjmujemy te 2:2. Bywa....

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości