Walka do końca

Walka do końca

Patrykozy - MTS Sokołów (1:0) 2:3

Bramki dla nas: Łukasz Kołodziejczukx2, Łukasz Kołodziejczuk. 

Graliśmy w składzie: Radosław Sawicki (br), Marcin Brzezik, Łukasz Kołodziejczuk, Robert Księżak(capt.), Marek Leśko, Piotr Małkiński, Krzysztof Mielańczuk, Bartosz Mróz, Mariusz Murasicki.

Miejsce: Patrykozy.

Temperatura: +-14ºC.

Warunki atmosferyczne: idealne do gry w piłkę nożną.

Widzów: +-20.

Skład wyjściowy: Sawik na bramce, Łysy z Małkińskim w obronie, Kucharz z Mrozikem w pomocy i wsparcia ataku Młody ze Zwierzem.

Zaczęliśmy jak to mamy w zwyczaju - od ataku. Wydawało się, że strzelanie bramki to kwestia niedługiego czasu. Jednak piłka nie wiedzieć czemu nie słuchała się nas.

Gospodarze groźnie kontrowali, jednak najniebezpieczniejsze były strzały z dystansu. Piłka co raz leciała w światło bramki, w końcu znalazła drogę do siatki. My z kolei nie potrafiliśmy oddać celnego mocnego strzału w światło bramki gospodarzy,  a wiadomo jak się nie strzela to wygrać się nie da. Do przerwy zasłużone 1:0 dla gospodarzy. 

Na drugą połowę wyszedł zupełnie inny MTS. Może to kwestia rozmowy, może płynów izotonicznych albo innych;) ale zaczęliśmy w końcu grać. Choć na nierównym boisku nie wszystko wychodziło jak trzeba to gra wyglądała o niebo lepiej. Rzut różny z lewej strony, najwyżej wyskakuje Łukasz "Młody" Kołodziejczuk, bramkarz co prawda wyciągnął piłąkę,  ale i bez technologii goalline widać było,  że piłka była całym obwodem za linią 1:1. Następny rzut różny, tym razem z prawej strony, wrzutka ponownie na głowę Młodego i bramkarz bez szans, prowadzimy 2:1! Po kolejnym rzucie różnym i zamieszaniu pod bramką Łysy uderzył z linii pola karnego, piłka zmierzała do bramki, tylko Zwierz znalazł się na jej drodze - wynik bez zmian. 

Tak się złożyło, że w dzisiejszym meczu większość bramek padła po stałych fragmentach gry. Tak też było przy bramce na 2:2. Rzut wolny z prawej strony pola karnego, ostro bita piłka po ziemi w kierunku bramki odbija się pechowo od Małkińskiego, zaskoczony Sawik mógł tylko wyjąć piłkę z siatki. Potrzebowaliśmy zwycięstwa aby przedłużyć mgliste nadzieje na awans, ruszyliśmy do ataku odsłaniając się z tyłu. Co mogło nas wiele kosztować,  Gospodarze stworzyli dwie dogodne sytuacje, lecz (na nasze szczęście ) w obu przypadkach poniosła ich fantazja. Byliśmy nadal w grze. Podanie z lewej strony w pole karne w kierunku Zwierza, ten urywa się obrońcy i z dwóch metrów trafia w poprzeczkę. Wydawało się, że już po meczu do końca zostawało półtorej minuty. Gospodarze wolno rozgrywają atak pozycyjny i nadszedł ten moment.

Odbiór piłki przez Mrozika, który popędził lewym skrzydłem jakby miał motorek w.... szybko. Mocno bita piłka po ziemi na dalszy słupek gdzie Zwierz znalazł się tam gdzie być powinien GOL. Wygrywamy, koniec meczu!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości