"Dziadkowie" dają radę!
Skąd taki, a nie inny tytuł?
Odpowiedź znajdziecie w tekście;]
Ostatni mecz sezonu zagraliśmy w siedmiu (bez zmian), jadąc do Jabłonny Lackiej na mecz z ekipą Dzierzb nie wiedzieliśmy czy stawi się choć tylu zawodników by rozegrać zawody w pełnym składzie.... na styk stawiło się SIEDMIU wspaniałych ;]
Skład: Robert Księżak (capt.), Marek Leśko, Mariusz Murasicki, Paweł Skibniewski (br), Ignacy Rozbicki, Kamil Wierzbicki, Marek Wierzbicki.
Nic to, że mecz został przełożony na 1 lipca bez porozumienia z Nami, nic to, że gospodarze mieli 4 rezerwowych, nic to, że co najmniej dwóch zawodników gospodarzy było „zrzeszonych”, nic to, że nasz najmłodszy zawodnik był starszy od najstarszego zawodnika gospodarzy, nic to, że średnia wieku naszej drużyny była o -+12 lat wyższa od średniej wieku gospodarzy (stąd Ci dziadkowie – przyp.autora), nic to, że w naszej siódemce było czterech obrońców i żadnego napastnika. Przyjechaliśmy pobawić się w piłkę nożną i powalczyć! Powalczyliśmy i to jak, to chyba najlepszy mecz MTSu tej wiosny, ale po kolei.
Stawiliśmy się w takim, a nie innym składzie osobowym, trzeba było pokombinować – Łysy na szpicę – tyle z kombinowania nad ustawieniem ;] Zdawaliśmy sobie sprawę, że Dzierzby są w stanie nas zabiegać, ale nie chcieliśmy sobie zaprzątać tym głowy i od początku meczu ruszyliśmy z kopyta.
Animusz z jakim rozpoczęliśmy zmagania musiał mocno zdziwić gospodarzy, którzy w początkowych fragmentach meczu nie istniał. Na pierwszego gola nie musieliśmy długo czekać, Kamilek pięknie przymierzył z rzutu wolnego, drugą bramkę strzelił Łysy, atakując agresywnie obrońców, odbierając piłkę i strzelając z narożnika pola karnego po ziemi w długi róg. Sami byliśmy zaskoczeni takim obrotem spraw! Wiek xD jednak zaczął o sobie „przypominać”, jakieś 5/7 naszej ekipy złapała zadyszka, czego efektem były dwie szybko stracone bramki (choć druga była autorstwa Szkiela – piękna strzał w okienko), Skibek przy oby bramkach bez szans. Wydawać by się mogło, że teraz gospodarze nas powiozą – nic z tych rzeczy! Igor ledwo przeszedł z piłką połowę boiska sieknął z prawej nogi, piłka leciała długo, ale pod dziwnym kątem, na linii pola karnego musnęła brzuch jednego z obrońców i tuż przy słupku wpadła do bramki. Na 4:2 strzelił Kucharz, Szkielu wykonywał rzut z autu z prawej strony boiska, wrzutka w pole karne na głowę Łysego, bramkarz broni i odbija przed siebie, dobitka Łysego nogą, bramkarz ponownie bronie lecz piłkę wypluwa wprost pod nogi nabiegającego Kucharza, a że Robercik się „w tańcu nie pier...” pewnie umieszcza piłkę w siatce, a My nad Dzierzbami ponownie mamy dwie bramki przewagi. Niestety – niedługo – gospodarze przeprowadzili szybką składną akcję aplikując nam trzecią bramkę. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało jednak do nas, a konkretnie do Kamilka strzał zza pola karnego i piłka po raz piąty dzisiejszego dnia ląduje w siatce gospodarzy. Do przerwy 5:3 dla MTS!
Na drugą połowę wychodziliśmy zmęczeni, z chęcią dowiezienia korzystnego wyniku do końca meczu. Jednak chłodne kalkulowanie nie jest dla nas – atakowaliśmy, nadziewaliśmy się na kontry ale w bramce Skibek był w tej połowie nie do pokonania, a jeśli już piłką minęła Skibka to zatrzymywała się na słupku - trzy takowe gospodarze mieli. Ale nawet w tym aspekcie byliśmy tego dnia lepsi. Sam Łysy obił wszystko (oba słupki i poprzeczkę), swoje słupale dołożyli też i Kucharz i Kamilek. Kilka razy świetnie spisał się bramkarz gospodarzy, ale po rzucie rożnym wykonanym przez Kamilka był bez szans. Kamil z rzutu rożnego ostro bił piłkę po ziemi w kierunku (notabene swojego taty) Marka Wierzbickiego, który tylko przystawił nogę i strzelił gola w debiucie w barwach MTS oraz ustalił wynik spotkania.
Dzierzby – MTS Sokołów (3:5) 3:6
bramki dla nas:
0:1 Kamil Wierzbicki
0:2 Marek Leśko
2:3 Ignacy Rozbicki
2:4 Robert Księżak
3:5 Kamil Wierzbicki
3:6 Marek Wierzbicki
Komentarze