dobry mecz
W trzeciej kolejce przyszło nam grać w Kamiance. Nie dość, że tego boiska nie lubimy, nie dość, że grając tam zawsze nam idzie jak krew z nosa pod górkę, to jeszcze padający deszcz, mokra murawa sprawy nie ułatwiała, a pojedyncze kałuże wręcz utrudniały (no dobra, przesadziłem z tymi kałużami). Co prawda stojąc z boku momentami wyglądało to śmiesznie i bawiło kibiców, to będącym na boisku dostarczało zupełnie innych emocji. Piłka po kontakcie z murawą potrafiła zachowywać się w sposób ciężki do przewidzenia dla kogokolwiek. Takie uroki gry w taką aurę.
W dzisiejszym meczu miały miejsce dwa debiuty w barwach MTS, swoje pierwsze mecze dla nas zagrali: Hubert Góral oraz Jakub Fabjiański. Obaj zagrali przyzwoite zawody, które obydwaj mogli okrasić bramkami, no może następnym razem.
Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, po głupim błędzie 10-15 metrów od pola karnego napastnik Kamianki przejął piłkę i nie dał szans Skibkowi na skuteczną interwencję. Trochę podrażniło to nasze ambicje, już następna akcja dała wyrównanie. Kamil zagrał świetną prostopadła piłkę do Łysego, efekt remis. Chwilę później znów ta dwójka w rolach głównych, tym razem Łysemu dopisało szczęście, źle uderzył, ale bramkarz był ustawiony jeszcze gorzej i wyszliśmy na prowadzenie. Tego jednobramkowego prowadzenia nie utrzymaliśmy długo, strzał – wydawało się łatwy i lekki – z dalszej odległości minął interweniującego Skibka i ponownie wynik był remisowy. Od tej pory to my zaczęliśmy dominować w tym meczu, efektem czego były kolejne bramki. Jeszcze przed przerwą najpierw Kamil zza pola karnego, Przemek Wrzosek z główki, a strzelanie w pierwszej połowie kończył Kucharz sprytnym strzałem między nogami bramkarza.
Druga połowa w naszym wykonaniu wyglądał dokładnie tak jak końcówka pierwszej części zawodów. W pełni kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia, efektem czego były kolejne gole. Na szczególne wyróżnienie zasługuje gol, po strzale z przewrotki Wrzoska – Ronaldo by się nie powstydził takiej bramki. W sumie w drugiej połowie dorzuciliśmy 7 goli, a mogliśmy więcej. Gdyby tak zliczyć dogodne (czyt. Takie z których bramki padać powinny) sytuacje z pierwszej i drugiej połowy śmiało można by stwierdzić, że powinniśmy strzelić ponad trzy dziesiątki bramek. W drugiej połowie gra gospodarzy posypała się kompletnie, robili głupie błędy, głupie straty. A gdy już udało im się przedostać w okolice naszego pola karnego, to skutecznie ich ataki powstrzymywali do spółki Rooney z Kołodziejem.
Dzięki 3 punktom z tego meczu objęliśmy prowadzenie w tabeli. Niestety tylko na tydzień, w następnej kolejce pauzujemy, nie będzie okazji by dopisać sobie jakiekolwiek punkty. Najbliższa okazja, za dwa tygodnie ze Skrzeszewem.
Kamianka – MTS Sokołów Podlaski (2:5) 2:12
K.Chudzik, M.Skulimowski # M.Leśko x5, P.Wrzosek x3, R.Księżak x2, K.Wierzbicki, bramka samobójcza
Nasz skład: Łukasz Arczewski, Jakub Fabijański, Hubert Góral, Łukasz Kołodziejczuk, Robert Księżak(capt.), Marek Leśko, Łukasz Oleszczuk, Kamil Rzemek, Paweł Skibniewski(gk), Kamil Wierzbicki, Przemysław Wrzosek.
Komentarze