5 kolejka derby Sokołowa Podlaskiego
Derby Sokołowa Podlaskiego na remis. Żadnej z drużyn nie udało się zadać ostatecznego ciosu.
MTS Sokołów Podlaski – Sokołów I (1:1) 3:3
Bramki dla nas: Marek Leśko (dobitka po strzale Ł.Kołodziejczuka) Przemysław Replin (z rzutu wolnego), Przemysław Jaczewski ( po podaniu M. Nowotniaka).
Nasz skład na to spotkanie: Przemysław Jaczewski, Łukasz Kołodziejczuk, Robert Księżak (capt.), Marek Leśko, Grzegorz Milik, Sylwester Nowakowski, Maciej Nowotniak, Przemysław Replin, Krzysztof Wiewiórka (gk).
Na trybunach zasiadła plejada naszych kontuzjowanych zawodników: Gawryś (nadal nie zadowolony, że tak szybko ze szpitala go wypisali), Fabijański (nasz świeżo upieczony tatuś), Oleszczuk (który nadal nie wie co z jego nogą, a to już 3 miesiąc mija), Rzemek (już bez ortezy na kolanie). Nie zabrakło też postronnych obserwatorów, wśród których znaleźli się zawodnicy Skrzeszewa i Czekanowa.
Piłkarskie porzekadło głosi, że derby rządzą się swoimi prawami, że emocje na trybunach i na boisku wymykają się spod kontroli. Początek pierwszej połowy wyglądał zupełnie inaczej. Mecz toczył się w spokojnym nawet lekko sennym tempie. Żadna z drużyn nie kwapiła się do spektakularnych ataków, zwłaszcza goście stawiający podwójne zasieki w obrębie swojego pola karnego.
Po około kwadransie zaczęliśmy szybciej grać piłką, miało to przełożenie na sytuacje bramkowe. Po jednej z takich szybkich akcji Leśko dopełnił formalności dobijając piłkę po strzale Kołodziejczuka. Wynik na tablicy uległ zmianie, ale nie wydarzenia boiskowe, my atakowaliśmy, Korpus Weteranów próbował kontratakować. Po jednym z rzutów rożnych zagotowało się trochę w nasze „piątce:, Leśko w ekwilibrystyczny sposób wybija piłkę przed poza pole karne, gdzie Replin uprzedzając zawodnika rywali pięknie ładuje swojaka w okienko, Wiewiórka bez szans po strzale „swojego”, choć nie oszukujmy się, gdyby złapał piłkę wcześniej….
Pierwsza połowa kończy się wynikiem remisowym, a na drugą wychodzimy nieprzytomni. Rywale wychodzą na prowadzenie po szarży Wilamowskiego. Nie załamujemy rąk, nie robimy pod siebie, bierzemy się do roboty. Najpierw Replin po pięknym strzale z rzutu wolnego rehabilituje się za swojaka i doprowadza do remisu, a chwilę później Jaczewski po prostopadłym podaniu Nowotniaka wyprowadza nas na prowadzenie. Podobnie jak wiosną tak i tym razem do zdobycia 3 punktów zabrakło 4 minut, rajd prawą stroną boiska na bramkę zmienia Wilamowski, który mógł stać się bohaterem Sokołów I w kolejnej akcji, jednak ten pojedynek wygrał Wiewiórka.
Można by dywagować, co by było, gdyby któraś z poprzeczek (mieliśmy dwie) albo słupków (również dwa) zmienilibyśmy na bramki, ale co to da?
Fakt jest taki, że tylko zremisowaliśmy. Wiosną strata punktów z Sokołów I kosztowało nas mistrzowski tytuł, obecnie mamy jednak większe problemy.
W najbliższą niedzielę gramy na wyjeździe z Kamianką, a zdrowych „do gry” mamy raptem 5 zawodników, nie myślimy o walkowerze, pojedziemy nawet w 5 na mecz, a może któryś z naszych „inwalidów” zdąży się „wylizać do niedzieli?
Komentarze